Graham Harman „Traktat o przedmiotach” – recenzja
„Traktat o tym, że przedmioty mogą wieść sekretne życie bez przyzwolenia człowieka”
Współczesna humanistyka coraz częściej zwraca się ku przedmiotom, ale czyni to w stosunkowo nowatorski sposób, ponieważ stara się je badać jako rzeczywistość autonomiczną względem warunków ludzkiego poznania [1]. Poziom zainteresowania tą tematyką jest tak duży, że można go nazwać zwrotem badawczym, a przynajmniej ruchem w filozofii bądź aktualną modą. Zwrot ten przybiera wiele postaci, począwszy od tych, które zakładają, że człowiek wydarza się w przedmiotach, a skończywszy na tych, które skupiają się na analizie autonomicznego względem człowieka bycia przedmiotów. Ku tej ostatniej możliwości zwraca się Traktat o przedmiotach Grahama Harmana. Jest to o tyle interesująca próba, że dotyczy ona kwestii zarówno wymiaru ontologicznego (ich istnienia) i ontycznego (bycia i życia) przedmiotów. Filozof bowiem twierdzi, że przedmioty nie istnieją po prostu jako byty materialne, ale charakteryzuje je szereg napięć, właściwości, relacji, które powodują, że ich aspekt zmysłowy jest jedynie jednym z możliwych sposobów przejawiania się ich istnienia. Na wstępie trzeba podkreślić, że przedmioty i relacje między nimi są według Harmana najważniejszymi składowymi rzeczywistości. Nie oznacza to jednak, że nic poza nimi nie istnieje.
Wynika to z argumentacji Harmana dotyczącej znaczenia filozofii zorientowanej przedmiotowo:
„Po pierwsze uważam, że przedmiotów nie należy redukować do niczego innego, a filozofia powinna ująć je takimi, jakie są. Po drugie, twierdzę, że napięcia występujące między przedmiotami a ich własnościami oraz między przedmiotami a innymi przedmiotami mogą zostać użyte do wyjaśnienia wszystkiego, co istnieje i stanowią one zagadnienie o prawdziwie globalnym zasięgu. Po trzecie, jestem zdania, że model zwrócony ku przedmiotom kryje wiele możliwości dla rozróżnienia rozmaitych dziedzin wiedzy, zwłaszcza dla humanistyki” (s. 196–197).
Tym samym filozofia zaprezentowana w książce nie oznacza konieczności pozbycia się człowieka z humanistyki, lecz oparcia jej na przedmiotach. To jest właśnie problematyczne – jaki bowiem status ma to, co ludzkie? Przed człowiekiem ontologiczne i ontyczne pierwszeństwo zyskują przedmioty. To stwierdzenie można odczytywać póki co w charakterze postulatu, bowiem nie do końca wiadomo na czym miałaby polegać humanistyka oparta na przedmiotach przy założeniu, że człowiek zostanie z niej wyłączony lub jeśli będzie istniał, to w jakiś inny sposób niż dotąd [2]. Dla humanistów jednak cennym może być sam fakt konfrontacji z poglądami Harmana. Nawet jeśli nie przyjmą ich bez zastrzeżeń lub też dokonają ich refutacji czy krytyki, to z pewnością jest to przemyślana perspektywa, która pozwala, a nawet zmusza do zajęcia własnego stanowiska w odniesieniu do przedmiotów, zwłaszcza w obliczu ich lekkiego traktowania we współczesnej humanistyce, w której to mówi się o przedmiotach bez ich bytowego pozycjonowania. Przedmioty w obiegowym rozumieniu są bowiem istotne, ale nie do końca wiadomo, jakie są ich ontologiczne uwarunkowania. W określeniu tego z pewnością pomoże starcie się z filozoficznymi poglądami Harmana.
Propozycję Harmana można odczytywać jako radykalne zerwanie z korelacjonizmem (s. 67, 193), czyli z poglądem, że niezbędna dla wszystkich relacji jest podstawa odniesienia pomiędzy człowiekiem a światem. Za głównego wroga swojej filozofii Harman uznaje Kanta. To właśnie on poprzez „przewrót kopernikański” na stałe wprowadził myślenie zasadzające się na zapośredniczeniu poznania przedmiotów w ludzkich warunkach możliwości poznawczych. Traktat o przedmiotach jest próbą konstrukcji ontologii przedmiotów z pominięciem człowieka. Gdyby konsekwentnie stosować zaprezentowane przez niego rozstrzygnięcia, to można by zapytać o to, dlaczego to przedmioty nie napiszą książki o Harmanie? Nie chodzi tutaj o tanią prowokację, ale pytanie o to czy zdetronizowany człowiek nie musi się zadowolić rolą szczególnego typu przedmiotu (do tego ujęcia nawiązuje posłowie Marcina Rychtera zatytułowane Poczwórny Harman). Skoro bowiem Harman przedstawia ukryte życie przedmiotów, które prezentuje w świetle spójnej teorii filozoficznej, to otwarte pozostaje pytanie o źródła informacji na temat ich funkcjonowania, szczególnie w przypadku, gdy odrzuca on metody wglądu fenomenologicznego. Odpowiedź wydaje się poniekąd oczywista: jest on przedmiotem, który wchodzi w relacje zmysłowe i rzeczywiste z innymi przedmiotami oraz wymienia z nimi właściwości. Harman nie formułuje tej kwestii w taki sposób, jednak gdyby podążać za jego stwierdzeniami, to [...] można by pokusić się o sformułowanie antyhumanistycznej antropologii filozoficznej. Oczywiście takie pytanie postawione jest z perspektywy naiwnego czytelnika, który zdaje się opierać zarysowanej tutaj teorii, w zrozumieniu której może dopomóc mu doprowadzenie jej do ekstremum. Podnoszę ją dlatego, że być może spotka się ona z podobną recepcją u innych czytelników nawykłych do odbierania rzeczywistości na sposób korelacjonistyczny, to znaczy z koniecznym pośrednictwem człowieka jako medium poznania.
Idee Harmana z pewnością nie są zdroworozsądkowe, ale też nie można powiedzieć, że są związane z konstruowaniem jakiejś pozaziemskiej ontologii. Wręcz przeciwnie – i to właśnie należy zaliczyć do niewątpliwych zalet Traktatu o przedmiotach – odrzucenie korelacjonizmu polega właśnie na stopniowej i konsekwentnej argumentacji, która wciąga czytelnika do rzeczywistości zarysowywanej przez Harmana. Jest to widoczne także w konstrukcji samego jego dzieła, które przygotowuje odbiorcę do pozbycia się „ukąszenia” korelacjonistycznego. Interesujący jest efekt perswazyjny, który osiąga Harman za pomocą zastosowanych środków formalnych: w tekście dominują elementy techniczne nad stylistycznymi (charakterystyczne dla tego autora jest sporadyczne posługiwanie się żartem oraz ironią), ale właśnie za ich pomocą osiąga on zamierzony cel, to znaczy przekonuje o doniosłości wejrzenia w autonomiczną rzeczywistość przedmiotów. To zamierzenie staje się także jasne przy sporadycznym odwoływaniu się do różnych tradycji filozoficznych w postaci uogólnień, które pełnią raczej funkcję retoryczną wprowadzając kontekst dla przedstawianych nowych idei, nie zaś poznawczą. Dzięki temu przy lekturze Traktatu nie ma się poczucia, że utraty gruntu pod nogami, lecz można odnosić pomysły Harmana do istniejącej tradycji filozoficznej. Ten rodzaj samoświadomości uznaję za pozytywną cechę omawianej publikacji, ponieważ w przystępnej formie zostają zaprezentowane różne punkty orientacyjne, które nie pozwalają zgubić się w dyskursie prowadzonym przez ontologa przedmiotów.
Zapraszamy do lektury całej recenzji autorstwa Rafała Ilnickiego w „Machinie Myśli”: https://machinamysli.wordpress.com/2015/06/13/graham-harman-traktat-o-przedmiotach-recenzja/#more-916
Zapraszamy również do pobierania posłowia autorstwa Marcina Rychtera Poczwórny Harman.
Przypisy:
1. Dziękuję za uwagi do tej recenzji Marcinowi Rychterowi.
2. Jest to problem nie tylko Harmana, ale także innych krytyków korelacjonizmu, którzy twierdzą, że filozofia została ufundowana na błędnym połączeniu człowieka ze światem, a przez to niemożliwym stało się myślenie składowych tego świata bez jednoczesnego odnoszenia do nich człowieka. Jak jednak w takim wypadku, gdy myślimy przedmioty poza człowiekiem, to znaczy poza odniesieniem antropologicznym, można myśleć człowieka? Problemem jest mówienie o jakimś człowieku implikowanym. Odnosząc tą kwestię do problemu istnienia człowieka w spekulatywnym realizmie można powiedzieć, że istnieje on, o ile użycza swojego myślenia przedmiotem – zrywa kontakt ze światem, żeby móc obserwować ukryte dotąd przez korelacjonizm życie przedmiotów. Jeśli myślenie (zakładamy jakąś jego czystą formę) samo ogląda przedmioty, to w czym jest ono ugruntowane? Zdaje się, że właśnie w spekulacji. Nie wiadomo czy to człowiek zaprasza przedmioty do siebie i medytuje nad nimi niczym Kartezjusz z zamkniętymi oczyma walczący ze złośliwymi demonami umysłu za pomocą metodycznego wątpienia, czy też jak Marleau-Ponty z otwartymi oczyma konfrontujący się na to, co widzialne poza niewidzialnością jaką wprowadza korelacjonizm. To jest interpretacja poważna, która natrafia na wiele aporii oraz nierozwiązywalnych problemów (być może wynika to z tego, że myślenie o samoistnym życiu przedmiotów jest kwestią dopiero rozwijającą się, nie zaś całościowym systemem filozoficznym). Można zaproponować także mniej poważną wykładnię tego problemu. Przypominałaby ona życie przedmiotów w bajkach (Piękna i Bestia, Toy Story), tyle że nie byłyby to już sympatyczne przedmioty udające ludzi, ale przedmioty charakteryzujące się chłodem jaki tylko można spotkać w kosmosie. Osobnym pytaniem jest intersubiektywność takich dociekań. W przypadku fenomenologii można dokonać ich weryfikacji, odnosząc się zaś do idei Traktatu o przedmiotach, byłoby to trudniejsze, zważywszy że czasem trudno odróżnić podstawowe doświadczenie filozoficzne Harmana pozwalające na przeprowadzenie takiego zabiegu od programowego sprzeciwu wobec tradycji filozoficznej.