Między czarnym nurtem a surrealizmem – spotkanie z K. Mikurdą, A. Bielik-Robson, J. Majmurkiem i J. Fiedorczuk
Czytanie Žižka i powoływanie się na niego przy analizowaniu popkultury przestało już być modne w określonych kręgach intelektualnych. Od podobnej konstatacji Jakub Majmurek rozpoczął dyskusję wokół książki Nie-całość Kuby Mikurdy: opadł już w Polsce pył po gwałtownej recepcji dorobku szkoły słoweńskiej, co może tylko poprawić jakość krajowej dyskusji o Žižku, Dolarze i Zupančič. Temperatura poniedziałkowego spotkania w Muzeum Sztuki Nowoczesnej pokazała jednak, że dzieło słoweńskich filozofów i słoweńskiej filozofki nie przestaje budzić u nas emocji.
Ton dyskusji nadała Agata Bielik-Robson, która zauważyła we wspomnieniach Dolara o latach 60. oraz w pismach całej szkoły słoweńskiej naiwną fascynację Zachodem – 1968 r. może kojarzyć się z fermentem intelektualnym i czasem niesamowitych przemian tylko wtedy, gdy oglądamy go z perspektywy Paryża i Woodstock, a nie wydarzeń marcowych w Polsce czy wejścia wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji. Brak usytuowania psychoanalizy w kontekście Europy Środkowo-Wschodniej to według Bielik-Robson podstawowa słabość filozofii Žižka, Dolara i Zupančič. Zdaniem filozof mocna i momentami bezkrytyczna fascynacja zachodnią filozofią łączy się w pismach Žižka ze „wschodniością do cna”, z wciąż obecną w Polsce czy w Rosji fascynacją popędem tanatycznym, która niebezpiecznie zbliża autora Wzniosłego obiektu ideologii do postaci Jarosława Kaczyńskiego.
Swoiste oczarowanie przemocą i pustką obecne (w mniejszym lub większym stopniu) w pismach „słoweńskiej Troiki” to według Bielik-Robson efekt wprowadzenia do ich myśli konia trojańskiego w postaci psychoanalizy Lacana, niszczącego lewicowość ich projektu. Lacan – jak ujęła to filozof, „obok Mircea Eliadego jeden z najbardziej konserwatywnych filozofów XX wieku” – ze swoją śmiercionośną fascynacją Realnym i koncepcją analizy jako bezlitosnego ogołocenia podmiotu sprawia, że Žižek coraz częściej wypowiada się z pozycji konserwatysty zafascynowanego brutalną rzeczywistością. Wpatrywanie się w ciemne, okultystyczne Realne, przypominające Bataille’owską transgresję, sprawia, że zdaniem Bielik-Robson podmiot stanowiący punkt dojścia lacanowskiej analizy jest nierelacyjny, „niezdolny do nawiązania niczego z niczym”, a przez to – z gruntu apolityczny. Przyświecający mu imperatyw „Patrz w Realne i ucz się z tym żyć” byłby według filozof kolejnym dwudziestowiecznym przypadkiem minimalizmu egzystencjalnego, „życia jakoś”.
Do rozpoczętej przez Bielik-Robson krytyki słoweńskiej psychoanalizy dołączyła się Julia Fiedorczuk, według której Lacan mnożący niejednoznaczności i gry językowe nie ma zbyt wiele wspólnego z Lacanem Žižka i Dolara: skonsolidowanym, usystematyzowanym i transponowanym na wszelką działalność ludzką. Fiedorczuk poruszyła również temat seksistowskiego charakteru psychoanalitycznych pojęć. Mimo tego, że lacanowska formuła żeńskiej seksuacji jest tak przez Žižka, jak i Mikurdę wartościowana zdecydowanie pozytywnie, to jej źródło leży przecież we freudowskiej koncepcji kobiety jako wybrakowanego, pozbawionego fallusa mężczyzny. „Bardzo bym chciała, żeby «nie-całość» u Lacana i Žižka funkcjonowała tak, jak u Mikurdy”, powiedziała Fiedorczuk, podkreślając tym samym, że filozofia szkoły słoweńskiej wyłaniająca się z Nie-całości jest chyba ciekawsza od pism Žižka czy Dolara.
Mikurda odpierał zarzuty, zauważając, że o swoistości recepcji psychoanalizy lacanowskiej w Słowenii świadczy właśnie gwałtowne przyjęcie filozofii Lacana. Žižek i Dolar potrzebowali bowiem narzędzi, którymi mogliby „na gorąco” diagnozować i rozbijać ideologię aparatu państwowego (ich pierwsze teksty to opisy sytuacji politycznej w Jugosławii). Obowiązujące wówczas w słoweńskiej filozofii języki – heideggeryzm i szkoła frankfurcka – były ich zdaniem niewystarczające. Autor Nie-całości zgodził się z Bielik-Robson co do niebezpieczeństw związanych z wyciąganiem przez Žižka i Dolara na pierwszy plan niszczycielskich wątków myśli Lacana, sam podkreślał jednak, że w swojej pracy starał się uwypuklić bardziej zniuansowane aspekty ich filozofii, związane przede wszystkim z żeńską seksuacją (nie-całą, nie-pełną, nie dążącą do domknięcia) i podmiotowością komiczną. Szczególną rolę w jego interpretacji odgrywały teksty Alenki Zupančič, zrywającej z Lacanowskim przecenianiem Poza zasadą przyjemności Freuda i wracającej do wczesnych pism ojca psychoanalizy.
Projekt podmiotowości komicznej, surrealistycznej, zdaniem Mikurdy oznacza przemierzenie fantazmatu rewolucji (obecnego w pewnym stopniu u samego Žižka), nie-rewolucję, dokonywanie małych przesunięć w polu symbolicznym i twórcze, komiczne ułożenie się z elementami świata, a nie cyniczny minimalizm egzystencjalny. Cała jego książka i cała filozofia „słoweńskiej Troiki” byłaby zatem gestem sprzeciwu wobec bylejakości, zgodzie na status quo. „Chciałbym, żebyśmy żyli w surrealizmie, a nie w romantyzmie”, powiedział w pewnym momencie Mikurda.
Łukasz Żurek
Zapraszamy do odsłuchania wypowiedzi Kuby Mikurdy na temat swojej książki, szkoły słoweńskiej i powstającego o niej filmu.