Między czarnym nurtem a surrealizmem – spotkanie z K. Mikurdą, A. Bielik-Robson, J. Majmurkiem i J. Fiedorczuk

Nowość
Ocena:
  • Obecnie 4.5 na 5 gwiazdek.
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
4.3

Dziękujemy za głos!

Już oceniałeś tą stronę, możesz oddać głos tylko raz!

Twoja ocena została zmieniona, dziękujemy za oddany głos!

Zaloguj się lub utwórz nowe konto aby ocenić tą stronę.

Między czarnym nurtem a surrealizmem – spotkanie z K. Mikurdą, A. Bielik-Robson, J. Majmurkiem i J. Fiedorczuk

Czytanie Žižka i powoływanie się na niego przy analizowaniu popkultury przestało już być modne w określonych kręgach intelektualnych. Od podobnej konstatacji Jakub Majmurek rozpoczął dyskusję wokół książki Nie-całość Kuby Mikurdy: opadł już w Polsce pył po gwałtownej recepcji dorobku szkoły słoweńskiej, co może tylko poprawić jakość krajowej dyskusji o Žižku, Dolarze i Zupančič. Temperatura poniedziałkowego spotkania w Muzeum Sztuki Nowoczesnej pokazała jednak, że dzieło słoweńskich filozofów i słoweńskiej filozofki nie przestaje budzić u nas emocji.

Ton dyskusji nadała Agata Bielik-Robson, która zauważyła we wspomnieniach Dolara o latach 60. oraz w pismach całej szkoły słoweńskiej naiwną fascynację Zachodem – 1968 r. może kojarzyć się z fermentem intelektualnym i czasem niesamowitych przemian tylko wtedy, gdy oglądamy go z perspektywy Paryża i Woodstock, a nie wydarzeń marcowych w Polsce czy wejścia wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji. Brak usytuowania psychoanalizy w kontekście Europy Środkowo-Wschodniej to według Bielik-Robson podstawowa słabość filozofii Žižka, Dolara i Zupančič. Zdaniem filozof mocna i momentami bezkrytyczna fascynacja zachodnią filozofią łączy się w pismach Žižka ze „wschodniością do cna”, z wciąż obecną w Polsce czy w Rosji fascynacją popędem tanatycznym, która niebezpiecznie zbliża autora Wzniosłego obiektu ideologii do postaci Jarosława Kaczyńskiego.

Swoiste oczarowanie przemocą i pustką obecne (w mniejszym lub większym stopniu) w pismach „słoweńskiej Troiki” to według Bielik-Robson efekt wprowadzenia do ich myśli konia trojańskiego w postaci psychoanalizy Lacana, niszczącego lewicowość ich projektu. Lacan – jak ujęła to filozof, „obok Mircea Eliadego jeden z najbardziej konserwatywnych filozofów XX wieku” – ze swoją śmiercionośną fascynacją Realnym i koncepcją analizy jako bezlitosnego ogołocenia podmiotu sprawia, że Žižek coraz częściej wypowiada się z pozycji konserwatysty zafascynowanego brutalną rzeczywistością. Wpatrywanie się w ciemne, okultystyczne Realne, przypominające Bataille’owską transgresję, sprawia, że zdaniem Bielik-Robson podmiot stanowiący punkt dojścia lacanowskiej analizy jest nierelacyjny, „niezdolny do nawiązania niczego z niczym”, a przez to – z gruntu apolityczny. Przyświecający mu imperatyw „Patrz w Realne i ucz się z tym żyć” byłby według filozof kolejnym dwudziestowiecznym przypadkiem minimalizmu egzystencjalnego, „życia jakoś”.

Do rozpoczętej przez Bielik-Robson krytyki słoweńskiej psychoanalizy dołączyła się Julia Fiedorczuk, według której Lacan mnożący niejednoznaczności  i gry językowe nie ma zbyt wiele wspólnego z Lacanem Žižka i Dolara: skonsolidowanym, usystematyzowanym i transponowanym na wszelką działalność ludzką. Fiedorczuk poruszyła również temat seksistowskiego charakteru psychoanalitycznych pojęć. Mimo tego, że lacanowska formuła żeńskiej seksuacji jest tak przez Žižka, jak i Mikurdę wartościowana zdecydowanie pozytywnie, to jej źródło leży przecież we freudowskiej koncepcji kobiety jako wybrakowanego, pozbawionego fallusa mężczyzny. „Bardzo bym chciała, żeby «nie-całość» u Lacana i Žižka funkcjonowała tak, jak u Mikurdy”, powiedziała Fiedorczuk, podkreślając tym samym, że filozofia szkoły słoweńskiej wyłaniająca się z Nie-całości jest chyba ciekawsza od pism Žižka czy Dolara.

Mikurda odpierał zarzuty, zauważając, że o swoistości recepcji psychoanalizy lacanowskiej w Słowenii świadczy właśnie gwałtowne przyjęcie filozofii Lacana. Žižek i Dolar potrzebowali bowiem narzędzi, którymi mogliby „na gorąco” diagnozować i rozbijać ideologię aparatu państwowego (ich pierwsze teksty to opisy sytuacji politycznej w Jugosławii). Obowiązujące wówczas w słoweńskiej filozofii języki – heideggeryzm i szkoła frankfurcka – były ich zdaniem niewystarczające. Autor Nie-całości zgodził się z Bielik-Robson co do niebezpieczeństw związanych z wyciąganiem przez  Žižka  i Dolara na pierwszy plan niszczycielskich wątków myśli Lacana, sam podkreślał jednak, że w swojej pracy starał się uwypuklić bardziej zniuansowane aspekty ich filozofii, związane przede wszystkim z żeńską seksuacją (nie-całą, nie-pełną, nie dążącą do domknięcia) i podmiotowością komiczną. Szczególną rolę w jego interpretacji odgrywały teksty Alenki Zupančič, zrywającej z Lacanowskim przecenianiem Poza zasadą przyjemności Freuda i wracającej do wczesnych pism ojca psychoanalizy.

Projekt podmiotowości komicznej, surrealistycznej, zdaniem Mikurdy oznacza przemierzenie fantazmatu rewolucji (obecnego w pewnym stopniu u samego Žižka), nie-rewolucję, dokonywanie małych przesunięć w polu symbolicznym i twórcze, komiczne ułożenie się z elementami świata, a nie cyniczny minimalizm egzystencjalny. Cała jego książka i cała filozofia „słoweńskiej Troiki” byłaby zatem gestem sprzeciwu wobec bylejakości, zgodzie na status quo. „Chciałbym, żebyśmy żyli w surrealizmie, a nie w romantyzmie”, powiedział w pewnym momencie Mikurda.

Łukasz Żurek

 

Zapraszamy do odsłuchania wypowiedzi Kuby Mikurdy na temat swojej książki, szkoły słoweńskiej i powstającego o niej filmu.

Przeczytaj także