Deleuze. Neoleibnizjanizm i neobarok (Gilles Deleuze „Fałda. Leibniz a barok” – recenzja Jakuba Tercza)

Nowość
Ocena:
  • Obecnie 5 na 5 gwiazdek.
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
5

Dziękujemy za głos!

Już oceniałeś tą stronę, możesz oddać głos tylko raz!

Twoja ocena została zmieniona, dziękujemy za oddany głos!

Zaloguj się lub utwórz nowe konto aby ocenić tą stronę.

Deleuze. Neoleibnizjanizm i neobarok (Gilles Deleuze „Fałda. Leibniz a barok” – recenzja Jakuba Tercza)

Fałda. Leibniz a barok to druga książka Gillesa Deleuze`a wydana w tym roku przez Wydawnictwo Naukowe PWN (pierwsza to Spinoza. Filozofia praktyczna). Tłumaczenia dokonali Mateusz Janik oraz Sławomir Królak. Okładkę, dumę wydawnictwa, dla całej serii przygotowała Hanna Gill-Pątek. Le pli. Leibniz et baroque, wydana oryginalnie w 1988 roku przez Les Éditions de Minuit (jak wszystkie książki Deleuze`a od roku 1969), była jedną z ostatnich ukończonych przez Deleuze`a prac, przez niektórych komentatorów uważna jest za jego najbardziej dojrzałe i i zarazem osobiste dzieło, napisane tak, jakby autor siedział obok i snuł barokową opowieść z sąsiedniego fotela, w kapciach, przy kominku i lampce wina. [...]

Historia idei

Z pewnością Fałda jest książką z dziedziny historii filozofii, poświęconą rekonstrukcji metafizyki Leibniza, wraz z jej podstawowym pytaniem (dlaczego jest raczej coś, niż nic) oraz podstawowym problemem (dlaczego dobry Bóg stworzył świat, w którym jest zło?). Jest także autorską rozprawą metafizyczną – Deleuze zupełnie na poważnie dyskutuje z Leibnizem, miejscami broni, innym razem atakuje, zawsze po to, aby wyklarować w kwestiach podstawowych własne stanowisko. Chociaż Fałda jest tekstem samodzielnym, to obeznani z Deleuze`em czytelnicy odnajdą w niej także rozwinięcie Logiki sensu czy Różnicy i powtórzenia, innym zaś posłuży za wprowadzenie do tych większych prac. Taki też efekt, między innymi, chciał osiągnąć Deleuze. W trakcie wywiadu towarzyszącego wydaniu książki, prowadzonemu przez Robert Maggiori dla dziennika „Libération”, dziennikarz powiada do Delueze`a:

książka ta daje się jakby dołączyć, dopasować do dowolnego wycinka Pańskiego dzieła, tak, że – proszę mi wybaczyć porównanie – przypomina budzik, który na ‚nic’ nie wskazuje (na żadną godzinę), ale którego wartość sprowadza się do nieskończonych możliwości jego składania. Ale może się mylę.

 Na co Deleuze przerywa Maggioriemu, by wtrącić: „Chciałbym, żeby się Pan nie mylił i wierzę, że tak właśnie jest (O Leibnizu, w: Negocjacje. 1972-1990, s. 167).

Jest tutaj jednak coś jeszcze, dzięki czemu Fałda nie daje się sprowadzić do żadnego z powyższych, mianowicie, próba pojęcia baroku jako takiego, poszukiwanie jego adekwatnej idei, które obejmuje wszystkie dziedziny twórczości: barokowe malarstwo, architekturę, rzeźbę, muzykę, a nawet modę. Centralne pojęcie baroku, jego idea, czyli fałda, pochodzi od Leibniza, jednak – co Deleuze stale powtarza – nie można jej należycie zrozumieć bez skierowania uwagi na cały barok. Malarstwo i architektura są zatem tak samo ważne, jak filozofia. Sztuka nie służy tylko za ilustrację pomocniczą dla teorii. „Nie sposób pojąć Leibnizjańskiej monady… bez odniesienia do barokowej architektury” (65). Zatem Fałda. Leibniz a barok jest nie tylko traktatem metafizycznym czy książką filozoficzno-historyczną, jest także i przed wszelkim innym określeniem, historią idei.

Poszukując różnorodnych przejawów idei baroku Deleuze kieruje badania także poza XVII-wieczną Europę. Zauważa, że fałda była już obecna wcześniej (zajmuje się głównie poprzedzającym barok renesansem, a także sztuką japońską oraz Orientem), jednak dopiero w baroku stała się kategorią samodzielną. „Fałdy zdają się wówczas wyzbywać swego oparcia w jakimkolwiek podłożu – tkaninie, granicie czy obłoku, przeistaczając się w nieustające współdziałanie, jak w Chrystusie w Ogrójcu El Greca” (81). Precyzując w każdym kolejnym rozdziale znaczenie fałdy w baroku Deleuze nieustannie, dziedzina po dziedzinie, odnosi swoje rozważania do czasów współczesnych (rozpoczynających się tutaj umownie w drugiej połowie XIX wieku). Wydobywa przy tym kolejne zmiany, jakie zaszły na gruncie sztuki oraz filozofii. Ostatecznie proponuje wizję ciągłej historii opartej na idei fałdy i rozpiętej między XVII- wiecznym barokiem i leibnizjanizmem, a współczesnym neobarokiem i neolebnizjanizmem, z którym sam się identyfikuje. [...]

Jak czytać?

Dla kogo jest ta książka? Krótko po wydaniu Fałdy, jeszcze w 1988 roku, Deleuze udzielał Claire Parnet zamkniętego, filmowanego wywiadu-rzeki, trwającego 8 godzin L’Abécédaire, gdzie opowiadał między innymi o listach, które otrzymał w związku z wydaniem nowej książki. Większość listów otrzymał od specjalistów, naukowców, jedne mało pochlebne, inne bardziej – te jednak mało go interesują. Koncentruje się na dwóch z nich, których sens streścił wtedy w krótkim zdaniu „Ta książka jest o nas, fałda to my!” Pierwszy z listów pochodził od stowarzyszenia sympatyków origami, Mouvement Français des Plieurs de Papier, których hobby polega na składaniu, fałdowaniu kartek papieru. Drugi zaś pisany był w imieniu grupy sportowców uprawiających windsurfing, którzy w opisach rozwijających się fałd i fałd między fałdami odnaleźli fale, na które sami próbują wskoczyć i na nich się utrzymać. Deleuze, chociaż starał się w tej kwestii nie wartościować, odróżniał od siebie dwa sposoby czytania tekstów filozoficznych. Od analizy naukowej, wewnątrzfilozoficznej odróżniał czytanie pozafilozoficzne. Krótko mówiąc, fani origami oraz surferzy mają zupełną rację, nie tylko dlatego, że zabronić im widzieć siebie w Fałdzie nie sposób, ale także dlatego, że to za sprawą takich właśnie odczytań, filozofia – poprzez wykroczenie na jej obrzeże – może się rozwijać.

Jak czytać Fałdę? Zbierając wszystkie wymienione możliwe podejścia, podane i w powyższym paragrafie, i na początku tego skromnego głosu, pojawia się całkiem bogaty pejzaż możliwych ujęć (leibnizjański lub deleuzjański traktat metafizyczny,summa filozofii Deleuze`a, rozprawa z historii filozofii, sztuki oraz idei i w końcu książka o wirtualnych przygodach barokowej fałdy, w której których ktoś może się przeglądać). Twierdzenie, iż książka może być czytana na więcej niż jeden sposób, jest nieznoszącym wyjątków banałem. W tym jednak przypadku sytuacja jest wyjątkowa. Oczywiście, że Fałdę można czytać na wiele sposobów, ale tym, co odróżnia ją od innych książek jest to, że możliwość podejmowania odmiennych lektur jest jej stałym tematem, podejmowanym nie wprost, ale wyrażonym poprzez konstrukcję i charakterystyczny dla Deleuze`a styl: Fałda. Leibniz a barok sama jest książką pofałdowaną, w której pojęcia, argumenty i pomysły z każdego rozdziału są zwinięte we wszystkich pozostałych, tworząc nic innego, jak literacką, barokową perłę. Zatem na końcu kwestia sposobu lektury staje przeć wyborem: czytać barokowo, czy neobarokowo?

 

Serdecznie polecamy lekturę całej recenzji autorstwa Jakuba Tercza na http://machinamysli.wordpress.com/2014/11/15/deleuze-neoleibnizjanizm-i-neobarok-gilles-deleuze-falda-leibniz-i-barok-recenzja/  

Przeczytaj także

Polecane wydarzenia

Polecane recenzje