Offshoring – mroczna strona globalizacji
Jeszcze na początku lat sześćdziesiątych Dubaj był jednym z najbiedniejszych miast na Ziemi: między morzem a pustynią stało parę łańcuchów małych wiosek, głównie lepianek. Na początku XXI wieku Dubaj był ósmym najczęściej odwiedzanym miastem na świecie i największym placem budowy w skali globu. Zbudowano tutaj dwie sztuczne wyspy w kształcie palmy, do tego również archipelag wysp w kształcie krajów świata, ponad 70 centrów handlowych, zadaszone stoki narciarskie oraz najwyższy budynek na świecie Burdż Chalifa i największy hotel Asia-Asia. Dubaj jest również najszybciej na świecie rozwijającym się miastem z największym poziomem konsumpcji wody pitnej przypadającej na jednego mieszkańca, przy czym woda jest w zdecydowanej większości odsalaną wodą morską, której pozyskiwanie kosztuje mnóstwo energii. Dubaj ostentacyjnie obnosi się ze swoim zbytkiem – miasto przoduje w liczbie luksusowych sklepów, luksusowych wieżowców i luksusowych osiedli mieszkalnych. Jest to również miasto mężczyzn – mężczyźni stanowią około trzech czwartych oficjalnej populacji Dubaju. Jedno z największych lotnisk świata, obsługujące dynamiczne rozwijające się linie lotnicze Emirates służy obsługiwaniu napływających z całego świata turystów, którzy do Dubaju przylatują w interesach oraz, a raczej przede wszystkim, w poszukiwaniu zakazanych w innych krajach rozrywek, przede wszystkim usług seksualnych.
Dubaj to urzeczywistnienie ideałów, a raczej fantazmatów globalizacji – miasto, w którym praktycznie nie istnieją rolnictwo i przemysł, wszystkie towary sprowadzane są olbrzymimi kontenerowcami, zawijającymi do jednego z największych na świecie portów przeładunkowych, i które powstało dosłownie nigdzie, zbudowane za pomocą pieniędzy z eksportu ropy naftowej i siłami setek tysięcy robotników sprowadzonych głównie z Pakistanu i Indii, mieszkających w fatalnych warunkach w mniejszych wioskach oddalonych od centrum. Miasto jest w całości efektem offshoringu – wywożenia za granicę, „daleko od brzegu” (off shore) pieniędzy, surowców, ludzi i zakazanych rozrywek. Dubaj to raj dla niewielu, gdzie nie ma w zasadzie podatków, regulacji dotyczących prostytucji czy hazardu (i to wszystko pod okiem jednej z najbardziej konserwatywnej władzy na świecie opartej na ortodoksyjnej interpretacji Koranu) oraz miejsce nie do życia dla niezliczonych pracownic seksualnych i robotników, którzy z dala od brzegu krajów regulujących prowadzą niepewną egzystencję bez jakiejkolwiek ochrony.
Dubaj to symbol procesów, które zachodzą na całym świecie i napędzają globalną gospodarkę – procesów offshoringu zmieniających globalne relacje władzy i stosunki społeczne, dążąc przede wszystkim do ominięcia wszelkich możliwych regulacji ruchu towarów, pieniędzy i ludzi. Regulacje te omija się na trzy różne sposoby: po pierwsze, obchodzi się je w sposób po prostu niezgodny z prawem (na przykład unikając podatków w kraju, w którym powinno się je płacić), po drugie, działa się wbrew duchowi prawa (na przykład przez tworzenie filii firm w rajach podatkowych, na które przepisuje się większość przychodów), po trzecie w końcu, umyka się władzy praw, przenosząc działalność gdzieś indziej (na przykład wysyłając za morze formy pracy nielegalne „u siebie”).
Świat offshoringu to świat tajemnic – nieprzejrzystych struktur finansowych, skomplikowanych relacji między firmami i ich filiami, spowitych mrokiem stosunków handlowych oraz niekontrolowanych przez nikogo morskich szlaków handlowych, którymi pływają tysiące olbrzymich tankowców, najczęściej pod dogodną banderą, przewożących większość światowej produkcji dóbr. Świat offshoringu to również świat barier i granic – offshoring to bowiem jednocześnie ładowanie wartych miliardy dolarów towarów do wielkich kontenerowców, jak i tworzenie nowych sfer, często również w granicach państw rozwiniętych, które odgrodzone od przestrzeni i prawa umożliwiają prowadzenie nielegalnych czy półlegalnych praktyk.
Offshoring to w końcu logika napędzająca wysokoemisyjny, neoliberalny kapitalizm, w którym najważniejszą zasadą jest zysk. Towary produkuje się daleko od brzegów krajów rozwiniętych, by oszczędzić na kosztach pracy, po czym te same towary, zużyte i wyrzucone, trafiają z powrotem do krajów rozwijających się, na powstające tam olbrzymie wysypiska śmieci, gdzie pozbawieni wszelkich osłon społecznych albo nawet przyzwoitego sprzętu robotnicy odzyskują z odpadów surowce. Offshoring to kupowanie tańszej energii niezależnie od jej źródła, a często również kosztów jej transportu, to także łączenie operacji finansowych z transportem towarów w kontenerach, tak by do portu zawinąć w momencie wzrostu – bądź spadku – cen. Niekontrolowany ruch towarów i pieniędzy oraz przenoszenie różnych form pracy „z dala od brzegu” jest podstawową zasadą deregulacji globalnych stosunków ekonomicznych, która za swój efekt ma przede wszystkim osłabienie demokratycznych rządów prawa. Jakiekolwiek bowiem regulacje zostaną wprowadzone na terenie jednego kraju, wszelkie nielegalne praktyki będą mogły zostać w mgnieniu oka przeniesiona tam, gdzie jeszcze – albo już – są legalne. Kolejnym, nie mniej istotnym, efektem offshoringu jest nieustannie rosnąca emisja gazów cieplarnianych. Nie tylko bowiem produkcja przemysłowa przenoszona jest do krajów, gdzie regulacje środowiskowe praktycznie nie istnieją, ale także rozwijający się transport dóbr i ludzi wymaga coraz większych nakładów energii z paliw kopalnych.
Największą siłą i jednocześnie największą przemocą offshoringu jest jednak tajemnica, niejawność, celowa dezinformacja i ukrywanie relacji napędzających globalną gospodarkę. Dlatego też początkiem walki z nielegalnymi, półlegalnymi, szkodliwymi i nieekologicznymi praktyki offshoringu musi być ich ujawnianie, opisywanie i wyjaśnianie. Cel ten przyświeca książce słynnego angielskiego socjologa Johna Urry’ego, która ukaże się w sierpniu w języku polskim.
Zapraszamy do obejrzenia filmu o Offshoringu.