„Poznaj samego siebie” – tożsamość w dobie facebooka

Nowość
Ocena:
  • Obecnie 5 na 5 gwiazdek.
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
5

Dziękujemy za głos!

Już oceniałeś tą stronę, możesz oddać głos tylko raz!

Twoja ocena została zmieniona, dziękujemy za oddany głos!

Zaloguj się lub utwórz nowe konto aby ocenić tą stronę.

„Poznaj samego siebie” – tożsamość w dobie facebooka

Pytanie, na które w swoim eseju Wzlot i upadek człowieka nowoczesnego starał się odpowiedzieć Jacek Dobrowolski, brzmiało „Czy nauka i technika potrafią sprostać starożytnemu wezwaniu: Poznaj samego siebie?”. Autor, od początku swojej drogi twórczej nazywany filozofem-pisarzem, w błyskotliwym i erudycyjnym tekście prześledził ewolucję sposobów, w jakie myślano o człowieku, w jakie człowiek myślał o samym sobie, poczynając od sokratejsko-platońskich początków po współczesny „posthumanizm”.

W poznaniu samego siebie właściwe oszacowanie siebie jest może najbardziej trudną rzeczą [...] Oto jedna z obsesji człowieka nowoczesnego zawieszonego zawsze gdzieś pomiędzy wzlotem a upadkiem: samoocena – trzeba wiedzieć, ile jest się wartą/wartym; jednym z najbardziej potencjalnie dręczących jednostkę pytań jest to, czy jestem dość dobra, Czy daję radę. Istnieje też fantazmat nie tyle „wielkiego innego”, ile „większego innego” – każdy z nas, kimkolwiek by był, czuje strach przed nieznanym, czającym się „jeszcze lepszym innym”, kimś, kto mógłby nas zdeklasować w tym, w czym uważamy się za najlepszych.

 

Wzlot i upadek człowieka nowoczesnego to szkic antropologiczny rozwijający się wokół pytania o to, czy starożytne hasło „poznaj samego siebie” trafiło w erze nowoczesnej, a zatem erze nauki i techniki, na szczególnie podatny dla siebie grunt.

Główną hipotezą roboczą eseju jest założenie, że o ile u zarania i w pierwszej fazie nowoczesnej cywilizacji i nowoczesnej historii intelektualnej człowieka, paradygmatyczne było optymistyczne – być może hurra-optymistyczne – pojęcie Człowieka jako racjonalnego podmiotu władzy zdolnego dzięki poznaniu i samopoznaniu wznieść się na wyższy poziom zaawansowania, o tyle dla fazy dojrzałej oraz przejrzałej nowoczesności charakterystyczny byłby przełom pesymistyczny XIX wieku, wynikająca zeń śmierć suwerennych podmiotów (Boga, człowieka, obywatela) i stopniowy upadek „Człowieka” wiodący ku rozczarowaniu i ostatecznej kompromitacji idei jego samo-wywyższenia, której fazę agonalno-euforyczną wyznacza Nietzscheański „nadczłowiek”. Nie najmniej istotnym czynnikiem byłby tu też kryzys i stopniowy upadek wiary w możliwość jego racjonalnego samopoznania i w ogóle w ludzką rozumność i wolę oświecenia, i to niezależnie od tego, że nauka i technika istotnie przyczyniły się do rozwoju ludzkiej samowiedzy, czy bardziej formalnie – antropologii filozoficznej, jak również społecznych możliwości i warunków sprzyjających autorefleksji jako realnej praktyce ludzkich indywiduów.

Pomimo więc, że nowoczesność i jej naukowo-techniczne fundamenty zdają się wiele obiecywać postępowym zwolennikom ludzkiego upodmiotowienia (które dla samopoznania wydaje się czynnikiem źródłowym), to ostatecznie kończą się katastrofą antropologiczną XX wieku, którego konsekwencją dla wieku XXI jest to, jak sugeruje się w dalszym ciągu eseju, że człowiek i pokrewne mu wielkie pojęcia, choć dawno już umarł śmiercią samobójczą, wciąż pozostaje żywy, co oznacza, że nie możemy nie odnosić się do niego, nawet jeśli ze świadomością, że podstawowe kategorie antropologiczne mają charakter zombi – nieśmiertelnych trupów, które wciąż nas nawiedzają i paraliżują. Na współczesnym rumowisku czy cmentarzysku ponowoczesności, w którego krajobrazie niepewność przyszłości, przemieniona ostatnio w pewność gorszego jutra, miesza się przecież wciąż z tęsknotą jednostek ludzkich do bycia-sobą, jakkolwiek mogłoby to być ulotne, kruche i roszczeniowe, jakkolwiek błahe, niestałe i niepewne, pozostaje nam wciąż powracająca i zawsze nieskończenie interesująca konstelacja pytań: „kim jestem?”, „czego pragnę?”, „co jest dla mnie najlepsze?”, „do czego zmierzam?” itp. Czujemy, że mamy wciąż moralne prawo do ich zadawania, do samowiedzy, że są one czymś uniwersalnym i niezbywalnym, nawet jeśli nasz świat ze swą rosnącą dynamiką, złożonością i rozchwianiem coraz okrutniej szydzi z wszelkich pretensji, jakie kryją się za ich stawianiem. Poczucie alienacji, poniżenia, umniejszenia i anonimowości to doświadczenia, które bez wątpienia towarzyszą dziś wszelkim ćwiczeniom egocentrycznym i autokontemplacyjnym, nieustannie miotającym się między poczuciem winy (pod zarzutem „narcyzmu”) a jeszcze gorszym od tego poczuciem nieistotności i gamoniowatości („ach ci zapatrzeni w siebie marzyciele”). W takich warunkach hasło „poznaj samego siebie” wydawać się może nobliwym anachronizmem, wszelako cały esej Wzlot i upadek człowieka nowoczesnego podbudowany jest najszczerszą intencją, by być raczej jego apologią, choćby przewrotną. W toku całej narracji przewijają się takie figury, koncepty i artefakty jak Sokrates (i Platon), Robinson Kruzoe, Nietzsche, Człowiek bez właściwości, facebook, Bóg etc. 

- Jacek Dobrowolski o swoim eseju

 

Esej Jacka Dobrowolskiego Wzlot i upadek człowieka nowoczesnego został wyróżniony w Konkursie o Nagrodę im. Barbary Skargi ogłoszonym przez Fundację na Rzecz Myślenia:

„Dobrowolski przekonująco pokazuje wpływ, jaki na kształt ludzkiej samowiedzy miała najpierw religia, a następnie nauka. Zarazem podkreśla, że dla poznania, a także i przede wszystkim dla samego ukonstytuowania się indywidualnej podmiotowości nauka nie jest narzędziem jedynym ani wystarczającym, że przynajmniej pod pewnymi względami lepszymi narzędziami są literatura i sztuka – domena twórczości, dzięki której podmiot tworzy również samego siebie”.

- prof. Małgorzata Kowalska, przewodnicząca Jury 

Zapraszamy na stronę Fundacji na Rzecz Myślenia im. Barbary Skargi:http://www.barbaraskarga.org/

Przeczytaj także

Polecane wydarzenia

Polecane recenzje