Reinterpretacja wielkiej trójcy. „Karta prekariatu” Guya Standinga

Nowość
Ocena:
  • Obecnie 5 na 5 gwiazdek.
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
5

Dziękujemy za głos!

Już oceniałeś tą stronę, możesz oddać głos tylko raz!

Twoja ocena została zmieniona, dziękujemy za oddany głos!

Zaloguj się lub utwórz nowe konto aby ocenić tą stronę.

Reinterpretacja wielkiej trójcy. „Karta prekariatu” Guya Standinga

Guy Standing rozpoczyna Kartę prekariatu, swoją najnowszą książkę, od następującej deklaracji: „W książce tej nie przedstawiam wielu statystyk. Nie taki jest jej cel. Ma ona skłonić innych do skupienia się na polityce i zmianach instytucjonalnych, które dotyczą prekariatu”. Już od początku autor zarysowuje podstawową różnicę między Prekariatem z 2011 r. a swoją ostatnią pracą. O ile pierwszej książce przyświecał cel wprowadzenia pojęcia nazywającego nową klasę, o tyle w Karcie Standing chce przejść od opisu do propozycji konkretnych działań, mających „skłonić innych do skupienia się na polityce i zmianach instytucjonalnych” (s. 2).

Odzwierciedla się to bardzo wyraźnie w budowie książki. Pierwsze cztery rozdziałyautor poświęca na skrótowe podsumowanie wniosków z Prekariatu oraz dyskusje z krytykami jego koncepcji. Przede wszystkim Standing odpowiada na argumenty recenzentów, którzy kwestionowali zasadność określania prekariatu jako klasy. Według ekonomisty współczesna „niepewność (...) to coś więcej niż »kondycja społeczna«. Ta ostatnia nie może działać. Może to robić jedynie grupa społeczna połączona przez wspólne lub zgodne cele” (s. 3). Standingowi nie zależało zatem na stworzeniu pojęcia, które zostałoby uznane za trafne w ramach dotychczasowych teorii ekonomicznych/społecznych/politycznych, lecz na upodmiotowieniu, upolitycznieniu określonej grupy społecznej, co musiało się wiązać z reorganizacją dotychczasowego paradygmatu. Stąd paradoksalna definicja prekariatu jako „klasy w procesie tworzenia, która musi stać się klasą dla siebie w stopniu wystarczającym do tego, aby szukać dróg samozniesienia” (s. 3). Ekonomista dba również o to, aby odróżnić prekariat od proletariatu, często łączonych ze sobą w dziennikarskich streszczeniach ze Standinga. Druga klasa posiada bowiem to wszystko, czego brakuje pierwszej: stabilne zatrudnienie w określonych roboczogodzinach, tożsamość zawodową oraz przynajmniej część praw społecznych i ekonomicznych. Jak podsumowuje Standing, „podczas gdy świadomość proletariatu powiązana jest z długoterminowym bezpieczeństwem w firmie, kopalni, fabryce czy urzędzie, świadomość prekariatu wiąże się z poszukiwaniem bezpieczeństwa poza miejscem pracy” (s. 23). Prekariat od proletariatu odróżnia również oderwanie od pracy zarobkowej (labour) i wykonywanie całej masy pracy (work) niepłatnej lub słabo płatnej, która teoretycznie ma przydać się w karierze zawodowej. Co ważne, według ekonomisty rozrastanie się prekariatu nie jest związane z „roszczeniowością” młodych ludzi, lecz jest efektem cięć budżetowych po 2008 r., oddziałującym na różne grupy wiekowe. Niepewność i elastyczność są codziennością także dla obecnych czterdziesto- lub pięćdziesięciolatków, a jak zapewnia Standing w przyszłości można się spodziewać obrazu „dwóch grup emerytów: tych, którym się należy i tych, którym się nie należy” (s. 124).  

Po opisaniu głównego winowajcy takiego stanu rzeczy - neoliberalnego dyktatu praw rynku - Standing przechodzi do przedstawienia 29 żądań tworzących tytułową Kartę prekariatu. Sam ekonomista, nawiązując do tradycji kart dających prawa obywatelom (m.in. Magna Carta Libertatum, angielskiej Deklaracji Praw i Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ), nazywa stworzone przez siebie postulaty mianem „reinterpretacji wielkiej trójcy: wolności, równości i braterstwa” (s. 135-136). Nawiązanie do tradycji Oświecenia nie czyni jednak ze Standinga apologety rewolucji. Jak sam pisze, „słowo »rewolucja« jest zbyt historycznie obciążone, żeby służyć za opis tego, czego dziś potrzebujemy”, a „»reforma« zostało splamione przez neoliberałów i pozostaje zbyt słabe” (s. 139). Za klasykiem socjologii i ekonomii, Karlem Polanyiem, Standing mówi za to o transformacji – „progresywnym kontrruchu na rzecz ponownego zakorzenienia systemu gospodarczego w społeczeństwie” (s. 139).

Zarzewiem organizacji politycznych, które mogłyby tę transformację przeprowadzić, jest zdaniem Standinga ruch Occupy, Los Indignados, Syriza czy Podemos, czyli te skupiska prekariuszy, które wykształciły się po kryzysie 2008 r., stając się wyrazem sprzeciwu wobec poczynań władz i neoliberalnego dyktatu. Autor wielokrotnie podkreśla, że to wśród organizacji, w których pożyteczny gniew przeradza się w działania polityczne niezwiązane ze starą opozycją lewica-prawica, ekonomista upatruje szans na budowę Dobrego Społeczeństwa, w którym wskrzeszone i odnowione zostają wartości oświeceniowe. „Żaden pojedynczy środek nie odegra” bowiem „roli panaceum czy magicznej kuli. Musimy odbudować etos oparty na wielkich wartościach współczucia i empatii”  (s. 391).

Zapraszamy do odsłuchania nagrania ze spotkania z Guyem Standingiem, który odwiedził Warszawę w połowie października. Socjolog tłumaczy założenia swojej drugiej książki i uzupełnia rozważania o kontekst polski.

Przeczytaj także

Polecane wydarzenia

Polecane recenzje