Wskrzeszone nierówności („Nierówność, która zabija” Görana Therborna)
W jednym z pierwszych rozdziałów swojej książki Göran Therborn pisze: „To, co widzimy, zależy w dużej mierze od okularów, przez które patrzymy na świat”. Niewidzialność czy wręcz nieistnienie określonych aspektów współczesnego życia zależne jest zatem od tego, ile uwagi jesteśmy im w stanie poświęcić. W dobie powszechnego chaosu informacyjnego najczęściej prześlizgujemy się po tematach i przystajemy na płaski opis rzeczywistości, w którym wszystko jest jasne na pierwszy rzut oka. Nierówność, która zabija jest próbą opisania jednego z najpoważniejszych problemów współczesnego świata – problemu nierówności wewnątrz- i międzypaństwowej – poza kategoriami, do których przyzwyczaiły nas mass media.
Po pierwsze, socjolog odróżnia od siebie zróżnicowanie i nierówność. Pojęcia te cieszące się sporą popularnością w Polsce, w retoryce neoliberalnej często się ze sobą miesza, aby wykazać, że przeciwnicy nierówności społecznych są de facto przeciwnikami zróżnicowania, „socjalistycznymi faszystami” chcącymi wprowadzić bolszewicką urawniłowkę. Za reprezentantkami feminizmu różnicy z lat 70. i 80. XX wieku Therborn zauważa, że „różnice są dane (przez Boga albo naturę) lub wybrane (w przypadku stylu), natomiast nierówności są konstruowane społecznie”, przez co nierówność to forma różnicy „naruszająca pewną normę czy założenie (…) ludzkiej równości”(s. 48). Therborn nie tworzy wizji „idealnego stanu Równości” (s. 52), odrzuca utopijny, radykalny egalitaryzm, który przypisuje się m.in. działaczom politycznym walczącym z nierównościami po to, aby ich zdyskredytować. Zamiast niego postuluje – za Karolem Marksem i Amartyiem Senem – wiarę w równość rozumianą jako zasada „każdemu według swych zdolności (…), każdemu według jego potrzeb”, w dążenie do „równości pod względem zdolności funkcjonowania w pełni jako jednostki ludzkiej” (s. 50, 51).
Therborn polemizuje ponadto ze skutecznością neoliberalnej polityki „równości szans”, polegającej na podejmowaniu takich działań, które uniezależniają dochód jednostki od jej miejsca urodzenia, orientacji seksualnej, pochodzenia oraz płci, dzięki czemu czyjeś osiągnięcia mają być wynikiem wyłącznie osobistych starań. To kolejny popularny slogan, którym często w mediach przykrywa się opis faktycznych nierówności. Jak przekonuje autor, wiara w „równe szanse na starcie” i „pełną odpowiedzialność za swoje osiągnięcia” opiera się na fałszywej wizji życia społecznego ograniczonego do urodzenia się i wyboru ścieżki edukacji. Zignorowanie takich czynników wpływających na mobilność zawodową, jak stopa bezrobocia w danym kraju, wypadki losowe czy zobowiązania wobec innych ludzi prowadzi do odbierania wszelkich praw „przegranym” – tym, którzy rzekomo byli za słabi, aby wykorzystać dane im przez los możliwości. Dodatkowo jak pokazuje Therborn, mechanizm „osiągania wyników” (achievement) przez ambitne i pewne siebie jednostki – wbrew temu, co podkreślają obrońcy koncepcji „naturalnej nierówności” – nie skutkuje chęcią dogonienia „silniejszych” przez „słabszych”, lecz „dystansowaniem” (distanciation), pogłębianiem się nierówności między nimi.
Jak jednak autor definiuje podstawowe dla swoich analiz pojęcie nierówności? Przy okazji opisu tego, co Therborn rozumie pod pojęciem równości można było zauważyć, że pojęcie to dotyczy jego zdaniem każdego wymiaru ludzkiego życia: cielesności, podmiotowości oraz celowości działań. Według socjologa nierówność nie ogranicza się bowiem jedynie do sfery dochodów. Oprócz dysproporcji zasobów ograniczającej działanie, socjolog wyróżnia jeszcze dwa inne typy nierówności, odpowiadające kolejno cielesnej i podmiotowej sferze życia. Nierówność życiowa oznacza „społecznie skonstruowane nierówne szanse życiowe ludzkich organizmów”, czyli odbieranie ludziom prawa do funkcjonowania w pełni jako organizm (głód, utrudniony dostęp do pomocy medycznej). Nierówność egzystencjalna to z kolei „nierówna dystrybucja podmiotowości, a więc autonomii, godności, (…) prawa do szacunku i samorozwoju” (s. 60). Socjolog rzecz jasna nie traktuje trzech wymiarów nierówności rozłącznie, przeciwnie: podkreśla, iż „przenikają się i wpływają na siebie” (s. 63), a jednocześnie mają odmienne źródła i własną dynamikę, nie przebiegają względem siebie symetrycznie. Tak przygotowane narzędzie teoretycznie umożliwia Therbornowi przeprowadzenie analizy, która jakkolwiek skupia się przede wszystkim na nierównościach życiowych, to nie ignoruje faktu, że nierówność niszczy życie milionów ludzi na bardzo wielu płaszczyznach.
Obok roli socjologa badającego i diagnozującego współczesność, w Nierówność, która zabija Therborn korzysta również z warsztatu historyka, aby móc opisać pojawienie się samego pojęcia nierówności i tym samym umiejscowić obecną nierówność w czasie i przestrzeni. Jak pokazuje autor, pomyślenie o czymś takim, jak nierówność, możliwe stała się dopiero wraz z momentem nastania nowoczesności: „Ludzi nie postrzegano już jako po prostu różnych (…). Ich równość można było naruszyć; można było wtrącić ich w stan nie-równości” (s. 85). Wykształcenie się w Oświeceniu koncepcji społeczeństwa, które ulega zmianom w historii i jest podatne na kształtowanie oraz świecka idea doczesnej, a nie pośmiertnej równości międzyludzkiej sprawiły, że przednowoczesne postrzeganie różnic (w statusie społecznym, w majątku) jako elementów wskazujących na miejsce zajmowane przez jednostkę w hierarchii odeszło w niepamięć.
Przypomnienie narodzin (nie)równości i porównanie jej historycznych uwarunkowań z obecną sytuacją na świecie pozwala Therbornowi zauważyć bardzo ważną kwestię: współczesna nierówność dawno przestała już być europo- lub amerykocentrycznym problemem, tak jak było to u Marksa i de Tocqueville’a. Jak pisze socjolog, „nierówność życiowa, chociaż utrzymuje się nawet między klasami w społeczeństwach zamożnych, najsilniej uderza w kraje afrykańskie i ogólnie (…) najsłabiej rozwinięte”, w tym w kraje Azji Południowej oraz państwa arabskie. Oddziedziczone po wykształceniu się powojennej wersji kapitalizmu nierówności usilnie o sobie przypominają, czego przykładem jest przecież nowa „wędrówka ludów” z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu, dla części osób przybywających do Europy rzeczywiście podyktowana względami zarobkowymi. Therborn pod koniec książki zauważa, że „walka o równość wkrótce się rozpocznie” – od nas i od rządzących zależy to, czy przerodzi się ona w wojnę, czy w polityczne wydarzenie, które urzeczywistni egalitarystyczną zasadę „każdemu według swych zdolności (…), każdemu według jego potrzeb”.
Łukasz Żurek
Zapraszamy do pobierania słowa wstępnego Dobroć charakteru Polaków, czyli krótka historia nierówności w Polsce, którego autorem jest Adam Leszczyński.